Osoby, które wzięły kredyt we frankach w Millennium, masowo wchodzą z nim na drogę sądową. W odpowiedzi bank wysyła im wezwania do zwrotu kapitału oraz wynagrodzenia za korzystanie z uzyskanych środków finansowych. Adwokaci, którzy reprezentują frankowiczów przed sądem, zwracają uwagę na brak konsekwencji w działaniu banku. Przecież instytucja ta w trakcie procesu stara się udowodnić, że umowa kredytu walutowego powinna być uznana za ważną, a postulaty kredytobiorców nie mają podstawy prawnej. Jest to nie tylko zachowanie nielogiczne, ale również niewłaściwe etycznie.
Na czym polega brak spójności działania Millennium w sporze z frankowiczami?
Bank Millennium żąda od buntujących się klientów zapłaty kwoty w łącznej wysokości:
- kapitału w złotówkach, który otrzymali od banku na podstawie zawartej z nim umowy oraz
- równowartości majątkowej korzyści, którą klient otrzymał w wyniku korzystania z pieniędzy udostępnionych przez Millennium na postawie podpisanej umowy.
Co ważne, łączna suma, która ma zostać zwrócona, naliczana jest za okres od daty faktycznego udostępnienia kolejnych transz aż do daty wskazanej przez bank.
Roszczenia banku wobec kredytobiorców jest sprzeczne z jego argumentacją w sądzie. W trakcie procesu bank argumentuje, że umowa kredytu we frankach musi być uznana za ważną, a żądania klientów nie mają prawnego uzasadnienia. Jednocześnie po jakimś czasie wysyła wezwania, w których domaga się zwrotu środków finansowych, które ktoś otrzymał na postawie tej właśnie umowy.
Z jednej strony instytucja kwestionuje roszczenia, a z drugiej przez swoje działanie wskazuje na ich słuszność. Co innego, gdyby Millennium Bank przyznał, że umowa kredytu jest rzeczywiście nieważna, a frankowicze nie mają racji. Wtedy wezwanie miałoby rację bytu w pewnym zakresie, a bank miałby prawo stosownie rozliczyć się z klientem. Szczególnie trudne do uzasadnienia wydaje się być żądanie zapłaty kwoty, która odpowiada równowartości kredytu udzielonego w złotówkach plus połowy wartości otrzymanego kredytu (uznanej za korzyść majątkową).
Pełnomocnicy osób posiadających kredyty we frankach zgodnie twierdzą, że hipotezy stawiane przez bank nie mają uzasadnienia w przepisach prawa i powstały wyłącznie na potrzeby toczących się postępowań sądowych. Do tej pory wszystkie wyroki, które zapadły w naszym kraju w przedmiocie tzw. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału kredytu, są niekorzystne dla banków.
Wśród prawników istnieje pogląd, że działanie banku jest nieuczciwe i nieetyczne. Banki starają się zmusić kredytobiorców do zwrotu pieniędzy, ale nie przeszkadza im to żądać od klientów wpłacania kolejnych rat.
Dlaczego bank wysyła frankowiczom wezwania do zapłaty?
Wygląda na to, ze wezwania mają wystraszyć zarówno kredytobiorców, którzy już weszli na drogę sądową, jak i tych którzy jeszcze tego nie zrobili (a być może chcą wykonać ten krok). Należy zauważyć, że to bank stworzył wzory umów, których ważność jest teraz poddawana ocenie. Nie można za to obwiniać klientów i na nich przerzucać odpowiedzialności za skutki prawne tak sporządzonych dokumentów. Część mecenasów prawa uważa nawet, że cała sytuacja powinna zainteresować organy, których zadaniem jest ochrona praw konsumentów.
Na wezwania te należy spojrzeć również przez pryzmat naliczenia odsetek. Ich wystosowanie bank ma prawo traktować jako postawienie w stan wymagalności żądań, które związane są z nieważnością umowy i wymagać także spłaty odsetek za zwłokę. Ewentualne odsetki naliczane przez Millennium mogłyby równoważyć odsetki naliczane przez konsumenta. Może to obejmować roszczenia frankowiczów wystosowane przed sprawą. Za wezwanie do zapłaty odsetek bank zapewne uzna złożony w sądzie pozew. Trudno powiedzieć, kto realnie skorzysta na bilansie wzajemnych roszczeń – klient czy bank. Ilość orzecznictwa jest jeszcze zbyt mała, aby można już było wysuwać kategoryczne wnioski.
Jak Millenium tłumaczy swoje stanowisko wobec kredytobiorców walutowych?
Millennium uważa wezwania do zapłaty za logiczną konsekwencję złożonych przeciwko niemu pozwów. Podkreśla swoją gotowość do zawierania ugód. W okresie od początku roku do końca września 2021 r. liczba hipotek walutowych w tym banku miała się zmniejszyć o blisko 6600 w porównaniu do przeszło 57 800 aktywnych umów tego typu na koniec 2020 r. Takie dane bank przedstawił na koniec trzeciego kwartału bieżącego roku. Ponadto bank deklaruje swoja otwartość na prowadzenie negocjacji z klientami, także z tymi, którzy są z nim w sporze. Wysyłanie wezwań ma być tylko formą prawnego zabezpieczenia się instytucji w sytuacji, gdy kredytobiorcy zmierzają do unieważnienia zawartych umów.
Co ważne, Związek Banków Polskich stoi na stanowisku, że działania banków są rezultatem ustalonego przez Sąd Najwyższy sposobu określania terminu przedawnienia oraz zakwestionowania przez frankowiczów zapisów w umowach, czego wyrazem jest złożenie przez nich pozwów.
Jeden z przedstawicieli Millennium tłumaczy, że wezwania otrzymali dla kredytobiorcy, którzy już od kilku lat walczą z bankiem w sądzie albo spór sądowy zakończył się wydaniem prawomocnego wyroku. Podkreślił również, ze bank nadal jest otwarty na polubowne zakończenie spraw i zawieranie porozumień, pomimo wystosowania wezwań do zapłaty.
Wezwanie do zapłaty od banku – jak można się przed nimi bronić?
Chociaż roszczenia banku w środowisku prawników i adwokatów są uznawane za bezzasadne, to frankowicze mogą przeciwstawiać się oddawaniu kapitału do banku jeszcze w trakcie prowadzenia postępowania przed sądem.
Nadal obowiązują zapisy ustawy „covidowej”, zgodnie z którą wyłączone zostały normy dotyczące doręczania dokumentów. Przesyłki niepodjęte w terminie nie mogą zostać uznane za doręczone. Dlatego najlepiej zostawić na poczcie wszystkie dokumenty wysłane przez pozwany bank.
Odebranie niewygodnego pisma jeszcze nie oznacza utraty całej sumy, której domaga się bank. Frankowicz musi zastanowić się nad potrąceniem części albo nawet całości dokonanych już wpłat, aby kwota do zapłaty była mniejsza. Automatycznie zmniejszy to wartość sporu sądowego, a więc także kosztów jakie będą naliczone, jeśli sąd nakaże zwrócić do banku kapitał wypłacony na podstawie umowy kredytu. W tym celu trzeba zaktualizować dane o sumę wpłat do banku, potem wezwać do zapłaty tych pieniędzy, a na końcu złożyć oświadczenie o potrąceniu wzajemnych zobowiązań. Niezmierne ważne jest prawidłowe podliczenie wszystkich przelewów. Dobrze by było, gdyby potrącenie dokonało się jeszcze przed złożeniem do sądu bankowego pozwu o zapłatę. W przeciwnym wypadku potrącenie co prawda zmniejszy kwotę do zapłaty, ale być może kredytobiorca nie zostanie zwolniony z konieczności uiszczenia kosztów postępowania sądowego.
Otrzymanie wezwania do zapłaty może być dla frankowicza argumentem w sądzie przeciwko bankowi. Dokument ten jest dowodem na to, że bank zakłada nieważność umowy kredytowej będącej przedmiotem sporu oraz postępuje nieetycznie, ponieważ zmusza do przekazania kapitału, który mu się nie należy.