Zbliża się koniec roku 2021, a bankom nagle bardzo zależy na dogadaniu się z klientami, którzy kiedyś zdecydowali się wziąć kredyt we frankach. Zastanawiasz się skąd ta zmiana?
Odpowiedź na to pytanie jest w rzeczywistości dość prosta. Instytucje finansowe obawiają się ciągłego wzrostu stóp procentowych. Prawdopodobnie za kilka miesięcy niewiele osób da się namówić na podpisanie ugody z bankiem gdyż zagrożenia, które wynikają z ugód będą widoczne coraz wyraźniej.
W tej chwili decyzja o podjęciu negocjacji w tej sprawie jest podyktowana szybkim i wyraźnym spadkiem raty, którą należy płacić. Dużo zależy od kursu franka szwajcarskiego w momencie zawarcia umowy kredytu walutowego.
Jeśli wynosił on wtedy co najmniej 3 zł – zawarcie porozumienia może nawet generować straty. Ma to miejsce także przy zastosowaniu zaleceń KNF z 2020 r. Przeliczenie rat na złotówki jest mniej atrakcyjne, ponieważ średnio stopy procentowe dla polskiej waluty były wyższe niż stopy procentowe określone dla CHF.
Nie można wykluczyć, że poziom WIBOR może podnieść się jeszcze o kilka punktów. Polska jest członkiem Unii Europejskiej od wielu lat i w tym czasie średnia różnica między LIBOR a WIBOR osiągała 3.5%. Jeśli frankowicz będzie miał to spłaty niewielki kapitał i zdecyduje się na ugodę – w przyszłości nie odczuje praktycznie wzrostu stóp procentowych. Natomiast, gdy czeka go jeszcze spłata wielu rat, a nie może poratować się własnymi pieniędzmi i dokonać całkowitej spłaty kredytu po podpisaniu ugody – być może kwota uzyskana w wyniku obniżenia salda kredytowego zostanie pochłonięta przez oprocentowanie. Klient nic na tym nie zyska i znowu będzie czuł się oszukany.
Nic więc dziwnego, że banki tak spieszą się z zawieraniem ugód z frankowiczami. Każdy rozsądny człowiek przed podpisaniem nowej umowy z bankiem, będzie chciał znać odpowiedź na dwa pytania: Na jaką obniżkę salda zadłużenia mogę liczyć? Ile będzie wynosić miesięczna rata po obniżce? Odpowiedź na pierwsze pytanie zadowoli tylko część klientów.
Zadłużenie będzie rzeczywiście mniejsze, ale korzyść ta zostanie mocno pomniejszona o koszt rosnącego oprocentowania. Natomiast odpowiedź na drugie pytanie będzie fatalna dla banków. Wyliczone na nowo raty będą wyższe, a więc to rozwiązanie stanie się dla frankowiczów nieopłacalne. Co prawda zawarcie porozumienia z instytucją finansową eliminuje ryzyko związane z kursem franka szwajcarskiego, ale stwarza niebezpieczeństwo gwałtownego wzrostu oprocentowania i znacznego podwyższenia rat.
Czy tylko w Polsce rośnie oprocentowanie kredytów?
Nie tylko Polska jest zmuszona podnosić stopy procentowe. Przykładowo, Węgry robiły to aż 7 razy. Muszą sobie radzić z sytuacją bardzo podobnej do tej w naszym kraju. Problemy te są ściśle związane z pandemią i wywołanym nią kryzysem gospodarczym.
Jego skutki odczuwają już wszyscy w Unii Europejskiej i poza nią, a ten niekorzystny czas nie skończy się szybko. Najnowszy odczyt inflacji u producentów (PPI) z listopada równie nie napawa optymizmem, ponieważ koszty w tym przypadku zwiększyły się o blisko 12%, a na obszarze UE było to prawie 22%.
Musi się to prędzej czy później odbić na inflacji konsumenckiej. Przewiduje się, że inflacja może być w przyszłości dwucyfrowa. Analizując długoterminowe powiązania pomiędzy inflacją, a stopami procentowymi można zauważyć, że stopy procentowe musza być chociaż trochę wyższe od inflacji. Jest to też zgodne z zasadami prawidłowo funkcjonującej gospodarki, w warunkach zwykłych okoliczności rynkowych.
Jakie banki negocjują albo prawdopodobnie będą negocjować z frankowiczami? Jakie z pewnością nie skorzystają z tej drogi?
Banki, które dogadują się z frankowiczami, można podzielić na dwie grupy:
- działające zgodnie z wytycznymi KNF, a w tym:
- PKO BP,
- ING,
- BOŚ,
- BNP Paribas – tylko pilotaż.
- Zawierające ugody na własnych zasadach, a w tym:
- Millennium,
- mBank – tylko pilotaż, częściowo zgodny z KNF.
Są też banki, których klienci raczej nie będą mogli liczyć na podpisanie porozumienia z bankiem. Dotyczy to: Getin Banku, Deutsche Banku, Banku BPH oraz Raiffeisen International. Instytucje te albo po prostu nie są zainteresowane tym rozwiązaniem, albo musiałyby zostać dokapitalizowane.
Co z ludźmi, którzy już podpisali ugodę z bankiem?
Zapewne już niedługo otrzymają oni zaktualizowany harmonogram spłat i w wielu przypadkach zdziwi ich i oburzy wysokość rat, które będą jeszcze wyższe niż do przedtem. Dlaczego? Do tej pory wartość LIBOR była ujemna, a WIBOR zwiększył się znacznie w wyniku trzykrotnego podwyższenia stóp procentowych. Sytuację pogarsza też rosnąca w szybkim tempie inflacja, która prawdopodobnie będzie wysoka jeszcze długo.
Banki doskonale wiedzą, że już niedługo bardzo ciężko będzie namówić kredytobiorców do podpisywania ugód. Większość osób interesuje tylko wysokość raty kredytu.
Często nie interesują ich inne warunki umowy kredytowej, takie jak np. oprocentowanie, ubezpieczenie i prowizja. Banki na tym korzystają w bardzo prosty sposób. Proponują dłuższy okres spłaty kredytu i dość niską ratę. Pozornie jest to korzystne dla klienta. W rzeczywistości zyskują banki, które mogą wtedy naliczyć więcej kosztów związanych z kredytem. Podobnie postępowano w latach 2005-2008, kiedy udzielono najwięcej kredytów we franku szwajcarskim.
Mniej obeznane z tematem osoby chętnie wybierały kredyt walutowy, bo pod względem finansowym wydawał się on bardziej atrakcyjny niż spłacanie otrzymanych pieniędzy w ratach w PLN.
Dodatkowo do zaciągnięcia hipoteki we frankach zachęcał korzystny sposób wyliczania zdolności kredytowej dla walut oraz liczne i pozytywne opinie na ten temat w społeczeństwie (w tym także wśród osób uważanych za autorytet, np. prawników).
Taki tok rozumowania sprawia, że kredytobiorcy podejmowali i nadal podejmują błędne decyzje finansowe. Nie jest tajemnicą, że instytucje te współpracują z psychologami, specjalistami od marketingu i fachowcami z wielu innych dziedzin. To umożliwia im takie konstruowanie dokumentów bankowych, aby wydawały się atrakcyjne dla klienta, a w praktyce jeszcze bardziej podwyższały dochody bankom.