Posiadacze kredytów frankowych od kilku lat dochodzą przed sądami swoich roszczeń wobec banków. Przez długi czas spłacali oni zawyżone raty kredytowe, a dodatkowo ich zobowiązania znacznie wzrosły na skutek zwyżki kursu CHF. Obowiązująca od pewnego czasu linia orzecznicza, zgodnie z którą umowy kredytowe są masowo unieważniane, oznacza nie tylko pozbycie się długu i darmowy kredyt, ale i możliwość dodatkowego zyskania na tym rozstrzygnięciu. To dobra informacja dla frankowiczów i nie najlepsza dla sektora bankowego.
Kurs CHF a problemy frankowiczów
Mechanizm działania kredytów frankowych zakładał, że wraz ze zmianą kursu CHF wahaniom ulega wysokość raty oraz wartość kapitału do spłaty w złotówkach. Skutki tego instrumentu odczuwali przez lata posiadacze kredytów we franku szwajcarskim.
Kurs CHF systematycznie umacniał się wobec PLN, co było równoznaczne z gwałtownym wzrostem salda zadłużenia i miesięcznych obciążeń z tytułu kredytu. Szczególnie dotkliwe stało się to po tzw. czarnym czwartku (15 stycznia 2015 r.), kiedy bank centralny Szwajcarii uwolnił kurs franka. Wzrost kursu CHF, w połączeniu ze spadkiem cen nieruchomości, wywołał wówczas zjawisko „negatywnego LTV”, czyli braku pokrycia zadłużenia w wartości rynkowej nieruchomości. Nawet jeśli znalazł się kupiec na obciążone kredytem mieszkanie lub dom, ale kredytobiorca nie dysponował środkami, aby uregulować różnicę między sumą zadłużenia a kwotą ze sprzedaży, to transakcja nie dochodziła do skutku.
Bank odmawiał wówczas wydania kwitu mazalnego, na podstawie którego następuje wykreślenie wpisu w hipotece. Ryzyko wzrostu wartości zadłużenia było bezpośrednią przyczyną wydania przez Komisję Nadzoru Bankowego tzw. Rekomendacji S, zakazującej udzielania przez banki kredytów w innej walucie, niż źródło dochodów kredytobiorcy.
Orzecznictwo w sprawie aneksu antyspreadowego
W 2011 roku weszła w życie tzw. Ustawa antyspreadowa, która miała uwolnić kredytobiorców od ponoszenia dodatkowych obciążeń z tytułu spreadu, czyli różnicy między kursem sprzedaży a kursem kupna waluty. Po podpisaniu aneksu do umowy kredytobiorca mógł spłacać raty bezpośrednio w walucie CHF. W niektórych przypadkach uderzyło to jednak we frankowiczów, którzy pozwali banki. Ich pozwy o unieważnienie umowy kredytowej lub jej „odfrankowienie” były w latach 2014-2018 oddalane, bo pojawiło się orzecznictwo, zgodnie z którym takie umowy zostały rzekomo „naprawione”. Na dzień dzisiejszy jest już pewne, że takie rozstrzygnięcia sądowe są niezgodne z prawem krajowym i unijnym. W sprawie tej na korzyść frankowiczów wypowiedział się także SN. Podpisanie aneksu nie oznacza zatem porażki w sądzie. Wprost przeciwnie – może przynieść im dodatkowe pożytki.
Banki poniosą koszty związane z ryzykiem walutowym
Odnośnie do zasadności unieważniania umów kredytowych pomimo spłaty rat w CHF, sądy są już zgodne. Wypłynęła jednak nowa kwestia do rozstrzygnięcia – czy kredytobiorcy powinni dostać od banków zwrot spłaconych świadczeń we franku szwajcarskim, czy ich równowartość w PLN, przeliczoną po kursie z dnia uregulowania raty. Opierając się na przepisach Kodeksu cywilnego sądy coraz częściej stoją na stanowisku, że klientom powinny być zwracane kwoty w CHF, tak jak to zostało wniesione do banku. Taka linia orzecznicza zaczyna się utrwalać, zwłaszcza po tegorocznych orzeczeniach Sądu Najwyższego.
Umowy kredytów frankowych były tak skonstruowane aby całość ryzyka kursowego wzięli na siebie kredytobiorcy. Niespodziewanie sytuacja uległa odwróceniu – skutki wzrostu wartości franka dotkną także banki. Niestety, jest to szerszy problem, bo to właśnie banki są w posiadaniu oszczędności społeczeństwa.
Jeden komentarz
Niech banki oddadzą tylko to co pobrały nieuczciwie i wystarczy