Pomysł KNF z końca 2020 r. dotyczący proponowania przez banki frankowiczom ugód pozasądowych miał być panaceum na rosnącą lawinowo liczbę pozwów sądowych. Rzekomo atrakcyjne dla kredytobiorców propozycje w ramach quasi systemowego rozwiązania miały zatrzymać kolejnych frankowiczów przed wkraczaniem na drogę sądową.
I w tym wymiarze rzeczywiście projekt wywołał pewien efekt psychologiczny, bo część z posiadaczy kredytów w CHF, którzy już niemal byli zdecydowani na złożenie pozwu przeciwko bankowi, wstrzymało się oczekując na propozycję ze strony banku. Po ponad pół roku od pojawienia się pomysłu KNF dzisiaj wiadomo, że akcja ugód nie będzie miała powszechnego charakteru i większość banków ich nie zaproponuje, a jeśli propozycje się pojawią to obejmą tylko tych frankowiczów, którzy pozwali bank.
PKO BP pozoruje gotowość do zawierania ugód
Zarząd banku PKO BP opowiedział się oficjalnie za proponowaniem klientom frankowym ugód, a zatwierdziła to pod koniec maja br. Rada Nadzorcza banku. Gołym okiem widać jednak, że bank stara się wszelkimi sposobami wyplątać z tych deklaracji. Według pierwotnych ustaleń, ugody miały ruszyć jak najszybciej i mieć charakter masowy.
Do kancelarii prawnych obsługujących frankowiczów trafiło w czerwcu wstępne zapytanie od pełnomocników banku. W pierwszej kolejności propozycje miałyby objąć kredytobiorców, którzy już pozostają w sporze sądowym, a ich sprawa toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Szacuje się, że takich postępowań jest około 2,5 tys., a suma wszystkich pozwów złożonych przeciwko PKO BP sięga około 7 tys.
Co interesujące, kredytobiorcy którzy spłacili już całość kredytu nie mają szans na otrzymanie propozycji ugody – bank nie zamierza dobrowolnie się z nimi rozliczyć. Tak więc obecnie uzyskanie od PKO BP propozycji ugody jest warunkowane złożeniem przeciwko bankowi pozwu i posiadaniem niespłaconego jeszcze kredytu.
Co więcej, niedawno bank zakomunikował w mediach, że akcja ugód zostaje przesunięta na miesiące jesienne, a winne temu są procedury. Nie można wykluczyć, że – podobnie jak pozostałe banki – PKO BP czeka na uchwałę SN, która ma rozstrzygnąć najważniejsze zagadnienia dotyczące orzecznictwa w sprawach frankowych.
Propozycje ugód ze strony PKO BP zdarzają się co prawda, ale bardzo rzadko i tuż przed ogłoszeniem przez sąd wyroku. Mając świadomość przegranej, bank proponuje kredytobiorcom mało korzystne rozwiązania na warunkach KNF. Większość takich propozycji jest odrzucana, w świetle możliwego unieważnienia przez sąd umowy albo jej odfrankowienia, co daje dużo wyższe korzyści.
Jakie stanowisko w sprawie ugód zajęły pozostałe banki?
W odróżnieniu od PKO BP, inne banki posiadające portfele kredytów frankowych – jakkolwiek na początku część z nich deklarowało, że biorą pod uwagę propozycję KNF – do dzisiaj nie podjęły żadnych decyzji w sprawie ugód.
Robiąc dobrą minę do złej gry udają, że propozycja jest nadal aktualna. Jedynie niektóre instytucje finansowe, takie jak Raiffeisen jasno zakomunikowały, że nie będą proponowały ugód. Pozostający w jeszcze trudniejszej sytuacji Getin Bank milczy w sprawie ugód, mając świadomość skutków takiej decyzji, w postaci znacznego uszczuplenia kapitałów własnych, a nawet doprowadzenia do upadłości.
Przeczytaj także: Unieważnienie kredytu we frankach czy odfrankowienie – co się bardziej opłaca?
Inną strategię przyjął mBank, który przedstawił dane liczbowe uzasadniające wstrzymanie się od ugód z klientami. Bank zawiązał już rezerwy na ryzyko prawne związane z kredytami frankowymi w wysokości 1,4 mld zł, co znacząco odbiło się na wyniku finansowym. Na podstawie przeprowadzonych symulacji mBank doszedł do wniosku, że w ciągu pięciu lat do sądu pójdzie maksymalnie 24% jego klientów.
Taki czarny scenariusz oznaczałby dla banku obciążenia na poziomie 3 mld złotych. Tymczasem, analitycy banku oszacowali koszt masowych ugód, tj. przewalutowania wszystkich kredytów – na 5,4 mld złotych.
Czekanie na ugody ryzykowne dla posiadaczy kredytów walutowych w Getin Bank i BPH
Banki posiadające portfele kredytów walutowych zawiązują regularnie rezerwy na ryzyko prawne. Kwoty rezerw tylko w pewnym procencie pokrywają wartość portfeli. Najsłabiej wygląda to w Getin Banku, gdzie wskaźnik pokrycia wynosi jedynie 3,7%. Bierne oczekiwanie na propozycję ugody ze strony Getin Banku może skończyć się problemami z odzyskaniem roszczeń. Nie jest tajemnicą, że bank objęty jest postępowaniem naprawczym, w związku z tym, że od roku 2015 regularnie notuje straty, a dodatkowo nie spełnia wymogów kapitałowych. W razie ogłoszenia bankructwa, masy upadłościowej może nie wystarczyć na pokrycie wszystkich roszczeń.
Podobnie sytuacja przedstawia się odnośnie do banku BPH. Co prawda, do obowiązku zawiązania rezerw podszedł on sumiennie – ich wartość pokrywa niemal w całości koszty przegrania wszystkich procesów. Gdyby jednak do sądów poszło więcej kredytobiorców (ok. 25%) doprowadziłoby to do wyczerpania kapitałów banku, który w Polsce nie zarabia na innej działalności. Niewykluczone, że upadłość byłaby na rękę obecnemu właścicielowi BPH – grupie GE Money, jednak z pewnością nastręczyłaby trudności frankowiczom. Nie warto więc czekać na ugody, które ze strony tych instytucji na pewno się nie pojawią.
Bierność banków a wyczekiwana uchwała SN
Wielu analityków upatruje przyczyn bierności banków w sprawie ugód w wyczekiwaniu na uchwałę SN. Chociaż nie wszystkie banki, tak jak mBank, informują opinię publiczną o przeprowadzonych symulacjach, można zakładać, że również je przeprowadziły.
Z pewnością doszły one do wniosku, że bardziej opłaca się walka w sądzie z częścią kredytobiorców, niż powszechna akcja ugód. Co więcej, banki czekają na uchwałę Izby Cywilnej Sądu Najwyższego z nadzieją, że zmieni ona aktualną korzystną dla frankowiczów linię orzeczniczą. Przed taką inercją ostrzega banki KNF, przeczuwając prawdopodobnie, że podjęcie uchwały nie zahamuje lawiny pozwów od frankowiczów, a przeciwnie – może ją znacząco zwiększyć.
Ważne: Czy każdą umowę frankową można unieważnić?
Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska zadeklarowała ostatnio, że zamierza doprowadzić do wydania uchwały. Zasygnalizowała jednak toczący się spór pomiędzy starszymi stażem sędziami SN a nowymi. Ci pierwsi mają torpedować wydawanie orzeczeń, ale Prezes ma w zanadrzu „plan awaryjny”, którego szczegółów nie chciała zdradzić. Uwzględniając fakt, że podjęcie uchwały było kilkakrotnie odraczane, można zakładać, że – przy oporze części sędziów SN – może nie dojść do tego w najbliższej przyszłości.
Czy oznacza to wyhamowanie liczby wygrywanych przez frankowiczów spraw? Z pewnością nie – nawet bez uchwały kredytobiorcy wygrywają ponad 90% spraw sądowych. Poza tym, większość spośród sześciu zagadnień prawnych sformułowanych przez Prezes SN doczekała się już interpretacji w innych uchwałach SN oraz w orzecznictwie TSUE. Czekanie na kolejne orzeczenie SN może jedynie wydłużyć czas oczekiwania na rozstrzygnięcie sądowe.