Frankowicze w sądach wygrywają w ponad 90 procentach przypadków i szacuje się, że około ¾ korzystnych dla kredytobiorców wyroków stanowią orzeczenia unieważniające frankowe umowy kredytowe. Podkreśla się także, że unieważnienie kredytu we frankach jest rozwiązaniem najkorzystniejszym dla kredytobiorców, pamiętać jednak należy, że unieważnienie niesie ze sobą najdalej idące skutki, dlatego zanim pozew o unieważnienie trafi do sądu, trzeba uzmysłowić sobie jakie będą konsekwencje jego uwzględnienia.
Umowa nigdy nie istniała!
Stwierdzenie przez sąd nieważności umowy kredytu frankowego powoduje, że taką umowę traktuje się jakby nigdy nie istniała i nie była zawarta, zatem skoro umowy nie było to każda ze stron takiej umowy zobowiązana jest do zwrotu tego co od drugiej strony otrzymała. Po stronie kredytobiorcy powstaje więc obowiązek zwrotu otrzymanego kapitału, lecz bez odsetek, natomiast bank powinien oddać wszystkie pobrane raty wraz z odsetkami, prowizję, marżę oraz wszelkie inne opłaty, które kredytobiorca do banku przekazał w związku ze spłatą kredytu.
Po unieważnieniu powstaje więc pomiędzy bankiem, a kredytobiorcą obowiązek wzajemnego rozliczenia, uchwała siedmiu sędziów Sądu Najwyższego wydana na początku maja 2021 r., rozwiała na szczęście wątpliwości w tym zakresie i już wiadomo, że rozliczenia należy dokonywać w oparciu o teorię dwóch kondykcji.
Teoria dwóch kondykcji- jak będzie wyglądać rozliczenie?
Według teorii dwóch kondykcji roszczenie każdej ze stron jest niezależne, a więc zarówno bank, jak i kredytobiorca, może, niezależnie od tego co zrobi druga strona, dochodzić przysługujących mu roszczeń w odrębnym postępowaniu, zaś potrącenie możliwe jest tylko wtedy, gdy zostanie podniesiony zarzut potrącenia.
W praktyce rozliczenie nieważnej umowy kredytowej będzie więc wyglądać następująco. Po pierwsze, sąd w wyroku stwierdzającym nieważność nie będzie mógł automatycznie rozliczyć przysługujących stronom świadczeń, bo taką możliwość dopuszczała tylko odrzucona przez Sąd Najwyższy teoria salda, lecz jeśli kredytobiorca domagał się zasądzenia świadczenia, to świadczenie to powinno być zasądzone. Po drugie, bank, żeby odzyskać od kredytobiorcy równowartość udzielonego mu kredytu, najpewniej będzie musiał zainicjować odrębne postępowanie. Zastosowanie teorii dwóch kondykcji najlepiej jednak omówić na przykładzie.
Kredytobiorca otrzymał w ramach frankowej umowy kredyt o równowartości 300 000 złotych, po kilku latach, gdy do banku oddał już 450 000 złotych, lecz kredyt nadal nie został spłacony, postanowił pozwać bank o unieważnienie zawartej umowy i zwrot wpłaconych na jej podstawie środków, czyli 450 000 złotych. Uwzględnienie powództwa przez sąd oznaczać z kolei będzie, że umowa o kredyt zostanie unieważniona, a na rzecz kredytobiorcy zostanie zasądzona dochodzona kwota, czyli 450 000 złotych. Bank natomiast będzie mógł dochodzić równowartości udzielonego kredytobiorcy kredytu, czyli 300 000 złotych, w odrębnym postępowaniu.
Rozliczenie na podstawie teorii dwóch kondykcji jest dla kredytobiorców korzystne z tego powodu, że niezależnie od tego czy kredyt został w całości spłacony, czy też nie, kredytobiorca może skutecznie domagać się zwrotu wszystkich wpłaconych do banku środków.
Nie ma umowy, nie ma kredytu.
Stwierdzenie nieważności umowy kredytowej powoduje, że taka umowa zostaje wyeliminowana z obrotu prawnego, a skoro nie ma umowy, to nie ma też obowiązku dalszego spłacania kredytu i nie ma zabezpieczenia hipotecznego ustanowionego na nieruchomości kredytobiorcy, po unieważnieniu kredytobiorca w pełni uwalnia się więc od kredytu frankowego. Z tych właśnie powodów unieważnienie umowy kredytowej jest zdecydowanie najlepszym dla kredytobiorcy rozwiązaniem, i choć unieważnienie zawsze wymaga przeprowadzenia procesu sądowego, co niektórych kredytobiorców wręcz przeraża, to jednak jest to rozwiązanie z którego warto skorzystać.
A może jednak ugoda?
Frankowicze, którzy nie są zdecydowani by walczyć o swoje prawa w sądach, mogą być skłonni do zawierania ugód z bankami, o ile oczywiście bank na ugodę się zgodzi, gdyż nie jest to rozwiązanie powszechnie stosowane przez banki, przed przystąpieniem do ugody warto jednak porównać zyski z ugody z zyskami z unieważnienia umowy kredytowej. To drugie rozwiązanie jest nawet kilkukrotnie bardziej opłacalne niż zawarcie z bankiem porozumienia, a biorąc pod uwagę, że czasowo proces sądowy może trwać praktycznie tyle samo co postępowanie mediacyjne poprzedzające ugodę, warto jeszcze raz przemyśleć swoją decyzję.